- Home
- Politycy i ministrowie
- Dlaczego Polacy nie głosują?

Dlaczego Polacy nie głosują?
Biorąc pod uwagę wszystkie kraje europejskie, Polacy są jednym z tych narodów, którzy najrzadziej chodzą do urn podczas powszechnych wyborów. Najgorzej frekwencja prezentuje się podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, a najlepiej podczas wyborów prezydenckich, które są najbardziej zrozumiałe i „medialne”. W środku plasują się najważniejsze spośród wszystkich elekcji, wybory parlamentarne przyciągające 50-60% uprawnionych. Dlaczego nadal tak duża liczba naszych rodaków nie korzysta ze swojego prawa do oddania głosu?
„Apolityczność”
Niska jakość polskiego dyskursu politycznego od początku okresu demokratycznej historii naszego państwa powoduje, że wiele osób jest zwyczajnie zniechęcona. Wydaje im się, że politycy tylko i wyłącznie obiecują, natomiast później zależy im tylko na pieniądzach z intratnych stanowisk rządowych. Sejm, który powinien być kuźnią idei i miejscem ścierania się poglądów najwybitniejszych polskich intelektualistów wiele osób uważa raczej za cyrk pełen osób niekulturalnych i niekompetentnych. Jest to oczywiście nadmierne generalizowanie stereotypów utrwalanych przez szukające sensacji media, aczkolwiek spora część Polaków polityków nie darzy żadną estymą, jeszcze mniejsza ich liczba deklaruje do nich swoje zaufanie. Do momentu, w którym posłowie nie zaczną szanować nawzajem swoich poglądów i nie przestaną się obrażać na sejmowej mównicy, polityka będzie uznawana za „brudną grę”, a spora część narodu będzie uznawać partycypację w elekcji za stratę czasu. Do tego momentu omijana będzie też przez najbardziej tęgie umysły III Rzeczpospolitej, które wolą trzymać się od wielkiej polityki z daleka, spokojnie poszerzając swoją wiedzę na uniwersytetach. Tylko obustronny szacunek dla siebie samych i republikańskich wartości może dać szansę Polsce wreszcie zbudować prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Tymczasem spora część zniesmaczonych rodaków uważa, że „polityka ich nie dotyczy”, że są poza tym jałowym sporem, które wedle nich nie prowadzi do niczego dobrego. Polityka ma jednak wpływ na życie każdego obywatela, także na życie tych, którzy rezygnują z własnego udziału w święcie demokracji, jaką są każde powszechne wybory.
Brak edukacji obywatelskiej
Polska to stosunkowo młody kraj demokratyczny. Historia parlamentaryzmu demokratyczna to kwestia 30 lat, Konstytucja ma nieco ponad 20. Jest to jeszcze zbyt mało czasu, aby nabrano szacunek do obecnych instytucji, aby uszanować to, co daje nam wolność wyboru reprezentantów naszych interesów we władzy ustawodawczej. Wielu Polaków nadal traktuje władze publiczne jak swoje wroga, z którym trzeba walczyć. Własność publiczna jest natomiast utożsamiana z własnością niczyją – powinna być natomiast upatrywana za przedmiot wspólnej troski. Polacy są głęboko podzieleni, nie ma wśród nich poczucia życia w większej wspólnocie. Wielu autorów i polityków z ubolewaniem konstatuje, że w Polsce nie wykształciło się po okresie transformacji społeczeństwo obywatelskie w prawidłowym tego słowa rozumieniu. Nasi rodacy nie rozumieją swojej roli i znaczenia w procesie wyborczym, nie potrafią dostrzec doniosłej roli Sejmu i Senatu jako sukcesu tych, którzy walczyli o wolność i możliwość dokonywania demokratycznych wyborów. Z podobnych powodów nie czują także często powołania i sensu walki o Konstytucję – nie uważają, żeby to było cokolwiek istotnego w ich życiu. Wiedząc, z jakim szacunkiem np. Amerykanie podchodzą do własnego Kongresu i jaką czcią otaczają swoją archaiczną już Konstytucję, jaką dumę czują na myśl o własnym kraju, można uczyć się prawidłowego wzorca republikańskiego myślenia. Polacy nie pójdą naprzód, jeżeli nie utworzą społeczeństwa obywatelskiego, w którym główną troską będzie wspólna praca na rzecz lepszego, bogatszego i szczęśliwszego państwa. Jeżeli nie zauważą tego, że ponad wszystkimi podziałami poglądowymi jest pewna nić, która ich łączy z racji wspólnego miejsca zamieszkania, nie uczynią kroku w kierunku powszechnemu dobrobytowi.
Brak wiedzy połączone z ignorancją
Obok wskazanych wyżej doniosłych problemów związanych z polską mentalnością, problem niskiej frekwencji wyjaśnia także zatrważająca ignorancja sporej części Polaków. Wielu rodaków nie ma zupełnie pojęcia o tym, co dzieje się w ich własnym kraju: nie potrafi wskazać najważniejszych osób w państwie oraz ważniejszych partii politycznych, niezrozumiałe są też całkowicie problemy różnicy między prawicą a lewicą. Z tego powodu w Polsce bardzo łatwo oddziałują na ludzi ugrupowania populistyczne, które niejako kupują wyborców próżnymi obietnicami. Brak wiedzy o podstawowych mechanizmach działania władzy ustawodawczej, wykonawczej oraz sądowniczej, a przede wszystkim zatrważający brak jakichkolwiek poglądów politycznych staje się kolejną przyczyną, dla której Polacy po prostu nie chodzą do urn. Nie wiedzą bowiem na kogo zagłosować, czym się kierować, tłumacząc to tym, że „oni na polityce się nie znają”. Nawet spośród głosujących stosunkowo niewielka, elitarna wręcz grupa oddaje głosy świadome – większość osób kieruje się jednym zasłyszanym sloganem, poradą koleżanki lub kogoś z rodziny. Jak zmienić ten niekorzystny stan rzeczy? Oczywiście ważna jest praca obywatelska już u podstaw: więcej nacisku na tematy obecne na lekcjach w szkole, szersze rozpowszechnienie przedmiotu wiedza o społeczeństwie, mniej agresji, a więcej merytoryki w mediach telewizyjnych i internetowych. Wspólnie Polacy są w stanie stworzyć świadome swojego udziału w demokracji społeczeństwo obywatelskie, ale muszą zdać sobie sprawę z konieczności działania.